ZAGADKA

ROZDZIAŁ II

Kinga zwlekła się z łóżka. Spojrzała w lustro. Jej nagie ciało zawsze było naprężone. Była przygotowana na najgorsze. Przy boku lśniła kolba niezawodnego Kałasznikowa. Przeszła już niejedno i teraz przechodziła przez pokój. Jeden rzut oka utwierdził ją w przekonaniu ze nigdy tu nie była, nie licząc poprzedniego wieczoru. Łazienka przyjaźnie zapraszała ją do środka przytulnie uchylonymi drzwiami.

Izydor wsłuchiwał się w odgłosy budzącego się podwórka. Zawsze tak robił po przebudzeniu. Zawsze z podwórka przychodziło najgorsze. I zawsze Izydor był na to przygotowany. Wolno rozprostował palce zaciśnięte na kastetach.
Ten kask trzeba poprawić - pomyślał, rozcierając lewe ucho. Wypchnął nogą bazukę i zaczął ćwiczyć.
Kinga - krzyknął ochryple - żyjesz?
Nie - cicho odkrzyknęła Kinga - od jakiś trzech minut.
Izydor wiedział, że to jest prawda. Błyskawicznie oddał sześć strzałów w kierunku okna i trzy w kierunku nieznanym. Tylko tak mógł zaskoczyć przeciwnika.