ZAGADKA

ROZDZIAŁ XVII

Kasiarzowi pot spływał po oczach, karku, nosie, obydwu nogach i po jednej ręce. Drugą ręką majdrował w zamku swojego uzi, którym przed chwilą załatwił Bruna. Bruno był przegrany. I zmoknięty. W odległości trzech metrów dwudziestu siedmiu centymetrów i trzech milimetrów od Bruna leżała jego osławiona nokia. Była włączona, a z głośniczka słychać było multimedialnie przekazywaną pieśń leśnych ludzi:

My, ludzie z boru,
Nie mamy humoru,
Nie mamy humoru,
My, ludzie z boru.

My ludzie z kniei,
Nie mamy nadziei,
Nie mamy nadziei,
My ludzie z kniei.

My ludzie z lasu,
Nie mamy kompasu,
Nie mamy kompasu,
My ludzie z lasu.

My ludzie z krzaków,
Nie mamy wieszaków,
Nie mamy wieszaków,
My ludzie z krzaków.

My ludzie z zagajnika,
Nie mamy budzika,
Nie mamy budzika,
My ludzie z zagajnika.

Ale mamy jedną,
Cechę bardzo wredną,
Cechę bardzo wredną,
Ale mamy jedną.

Tu telefon się wyłączył sam.