ZAGADKA
ROZDZIAŁ XIII
Zyzol otworzył drzwi. Izydor ze Stefanem ponuro siedzieli trzymając w ręku po kilka wyblakłych banknotów. Zyzol nie namyślając się usiadł. Wstał. Usiadł. Wstał i dalej się nie namyślając zaczął krążyć. Kasiarz, Bruno i Rudy Fred byli zajęci sobą i w ogóle ich tutaj nie było. Ale czuło się ich obecność w powietrzu przesiąkniętym rozmarynem, krwią i potem trapera, który niczym ten kowboj już trzy miesiące nie schodził z konia, z góry, ze schodów, ani nawet z parapetu. Porucznik Ben Rostumkrawierkranz i jego żona Lilly Rostumkrawierkranz obłapywali się niesmacznie w towarzystwie kilku znanych gangsterów z pobliskiej wsi, którzy ciągle żywi nosili się z zamiarem popełnienia samobójstwa w związku z przedłużającym się bezrobociem w fabryce czekolady pinacolady. Dyskretne światło było po ich stronie. Lilly - warknął Ben - czy prawdą jest to co mówią. Ależ - Lilly nie dawała za wygraną. Jej przestrzelona powieka lekko zadrżała. Ben - Lilly szła na całość - widzę buta. Ben niestety już go nie zobaczył. Zyzol siedział osowiały w hotelowym fotelu gdzieś na przedmieściach tego pięknego architektonicznie, uporządkowanego urbanistycznie, zaprojektowanego perfekcyjnie miasta wystawionego na pastwą ptaków co srają i kotów śmierdzieli.
ROZDZIAŁ XIV
Sierżant Twardy trzymał krótko Kruka. Znał go nie od dziś. Wiedział do czego to bydlę jest zdolne. A było bardzo zdolne.