ZAGADKA

ROZDZIAŁ X

Kruk opuścił legowisko mając to wszystko w dupie. Twardy, sierżant jak się patrzy, rozcierał obolałe kolana i zrzędził coś pod nosem. Spieszył się. Musiał się spieszyć by zdążyć na miejsce przed innymi, którzy w ramach a to hobby, a to złośliwości zajmowali się tropieniem po śladach i wyszukiwaniem przestępców często Bogu ducha winnych, bo i owszem zrobili coś niecoś, ale często nie w tej sprawie, nie w tym miejscu i nie w taki prymitywny sposób, by zasiać śladami 123.456 hektarów pola niczyjego.
Kto był ?- Twardy nie zwlekając zapytał nieznajomego policjanta, który na szczęście stał przy barierce odgradzającej denata.
Kto pyta? - warknął przemoczony policjant w mundurze.
Kto pyta? - Twardy nie przebierał w słowach. Szybko chwycił swojego nagana i z lufą przy skroni mundurowego wychrypiał - pytek pyta!
Rostumkrawierkranz przyglądał się tej scenie z piwnicy podejrzanego lokalu na przedmieściach. Twardy ! - krzyknął znienacka - zastrzel głupka będzie dupka. Ha, ha, ha.
Twardy nie wytrzymał. Huknął strzał i wkoło nastała cisza poganiana szmerem.

 

ROZDZIAŁ XI

Stefan specjalnie długo nie czekał. Wyszedł z domu, a właściwie z domku, tak jak stał. Slipy koloru śliwkowego mocno obciskały jego pośladki, a mimo to na prawym udzie wyraźnie było widać kontur ni to radia tranzystorowego, ni to części szybkostrzelnego karabinka maszynowego, ni to, ni sio, krótko mówiąc. Błyskawicznie sięgnął po papierosa, który schowany podczas drugiej wojny światowej, przetrwał wszystko.
Dzień dobry panie stefanie - ironiczny głos księgowego zakładów kanalizacyjnych zabrzmiał jak szrapnel rozrywający dół po minie przeciwpiechotnej, - Ciągle mnie prześladuje wojna - pomyślał.
Paszoł won, bo zastrzelę jak trafię - cynicznie odkrzyknął z wymijającym spojrzeniem.
Tak, tak, - mruknął księgowy poprawiając jeden z dwóch tenisówków.
Co, coś nie tak - w Stefanie wzbierały wspomnienia, a gdzieś z głębi trzewi powoli wynurzał się błogi nastrój gniewu i rozpaczy.
Marchewka, kurwa - ryknął księgowy. Na głos.